czwartek, 3 maja 2012

Miało być o tym co mnie wkurza? Ok! Wkurza mnie, gdy ktoś dzieli swoje własne dzieci na: "to jest dobre, spokojne, nieśmiałe, ale nie poradzi sobie w życiu. A to drugie to wcielenie zła. Nikogo nie słucha, rozrabia, wrzeszczy ale za to w tym świecie nie zginie" Etykietki gotowe, choć dzieci jeszcze małe ale kompletnie nie wychowane. Raz słyszą: nie wolno, nie pozwalam, by za chwilę usłyszeć w tej samej sprawie: dobrze, możesz. Są totalnie skołowane, a może nawet nie, bo wiedzą, że mimo chwilowego braku akceptacji i tak za moment uzyskają to, do czego dążą. Zero odpowiedzialności i kompletny brak konsekwencji ze strony rodziców. Jestem chrzestną tego "Wcielonego zła". Ale "Wcielone zło" mnie słucha, mimo że, aby przebić się do Jego natłoku myśli i uczuć, to często należy krzyknąć, żeby usłyszało co się do niego mówi. Dzieci chętnie wykorzystują wystawione im przez Matkę etykietki. Jakie to łatwe. "Nieśmiałe" może sobie spokojnie siedzieć z dorosłymi i słuchać dorosłych rozmów. A jeśli się w końcu zajmie sobą, to żeby zwrócić na siebie uwagę dorosłych ma przyzwolenie na skarżenie na "Wcielone zło". I jakoś dziwnie mi się wydaje, że w tym skarżypyctwie 20% informacji jest zmyślone. Ale Matka wie, że "Nieśmiałe" mówi tylko prawdę. "Wcielone zło" może za to spokojnie rozrabiać, no bo to przecież "Wcielone zło". Ono już takie jest i nie da się wychować. Przecież sobie poradzi.
Sezon grillowy rozpoczęty. Ale chwilowo mam dosyć Matki "Wcielonego zła" i "Nieśmiałego". Ja też czasem narzekam. Cóż, życie. Ciągły brak kasy. Ale Matka wszystkiego nam zazdrości. Jest sfrustrowana brakiem pracy, ciągłym pedantycznym sprzątaniem, "Wcielonym złem" oraz "Trzecim dzieckiem" - jakim jest jej mąż. W związku z tym zazdrości nam pracy, dzieci, domu na wsi no i pewnie długów. Udziela nam miliony dobrych rad (w rodzaju: biegają tu sarny, zające, bażanty, to czemu nie zastawicie sideł - sic! o_O). A i jeszcze kiedyś usłyszałam: "bo Tej i Tamtej to załatwiłaś pracę w swojej firmie" Uff! Za tydzień ostatnia impreza z Nimi, a potem chyba nie będziemy mieć czasu... Nie. Przesadziłam. Ochłonę i mi przejdzie. I znowu zorganizujemy grilla, żeby usłyszeć co zmalowało "Wcielone zło"  i jakie wspaniałe jest "Nieśmiałe".
Ostatnio popełnione:


.Więcej "grzechów" (słodkich) nie pamiętam

poniedziałek, 20 lutego 2012

Anty-ekshibicjonizm

Nie nadaję się na ekshibicjonistę. Tyle myśli, pomysłów, gotowych tekstów przewija mi się przez głowę. A jak siadam do napisania to co? Pustka w głowie.
Ostatnio wróciłam do szydełkowania. Zabrakło mi kordonka - białego i beżowego. W związku z tym leżą dwie nie dokończone serwetki: biała i beżowa... Sprułam jakieś białe wdzianko z grubej akrylowej włóczki. Ni to ponczo, ni to bezrękawnik na wzrost córy 146/152. Zima się kończy, to z tej włóczki zaczęłam szydełkować czapko-beret... Hahaha! W zasadzie w czapkach nie chodzę, no chyba że znowu przyciśnie do -20*C. To może do następnej zimy wydziergam to cudo...
Suka już wysterylizowana, to i koniec z niespodziankami. Wystarczyła nam ta "jedna" niespodzianka: siedmioszczeniaczkowa. I dość. Kasy zawsze na sterylkę brakowało, więc teraz z rocznej premii, zamiast kupić coś dla siebie, znowu dostało się komu innemu, tzn. suce.