poniedziałek, 17 października 2011

Nie lubię poniedziałków

A któż je lubi? Przynajmniej słonko wesoło świeciło, choć już nie grzeje -  niestety. Ciągle brakuje mi czasu na przygotowanie ogródka do zimy. Wczoraj zmarzły już dalie i koniecznie trzeba je wykopać na zimę. Jak dostałam kłącza od koleżanki z pracy (jakieś 3 lata temu), to było ich 5 rodzajów. Niestety, po poprzedniej zimie okazało się, że został się tylko jeden gatunek. Szkoda tamtych, ale ta odmiana co została, całe lato rekompensowała tę stratę obfitym kwitnieniem. Już drugi rok z rzędu rosły one w tym samym  miejscu. W przyszłym roku muszę posadzić je w innym.
Zima idzie, a u mnie grządki nie skopane. Mąż zabiera się za ocieplenie części domu, więc w pracach ogródkowych raczej mi już w tym roku nie pomoże. A swoją drogą, to małżonek nigdy jeszcze nie kładł styropianu, więc trzeba trzymać kciuki, że mu się to uda. Niestety jego praca i związane z nią dojazdy eliminują go z domu na wiele godzin dziennie. Oby zdążył z tym ociepleniem zanim prawdziwa zima nadejdzie.
A nad nami pojawiają się już klucze dzikich gęsi. Nawet nocą je słychać. Apogeum przelotów nastąpi jednak dopiero w listopadzie i to będzie prawdziwy znak, że zima już tuż tuż.

niedziela, 16 października 2011

Pierwszy post!

Ale mam tremę!
Wciąż się zastanawiam, o czym właściwie ma być ten blog!
Będzie - tak w skrócie - o ... życiu. Takim zwyczajnym. Moim.
O tym co mnie bawi, i o tym, co wkurza.
Pochwalę się moimi robótkami szydełkowymi. A może i wypiekami kuchennymi.

Koniec pierwszego posta. Spędziłam przy ustawianiu tego bloga pół dnia. Koniec.
Trzeba przygotować coś słodkiego dla rodzinki na niedzielne popołudnie (tylko co?).
No to spadam. Pa!